Pierwsze roraty już za nami

Było ładnie i pobożnie, choć było wcześnie rano, a właściwie jeszcze mrok.
Wraz z Maryją oczekujemy na przyjście Pana...
W tym roku przypatrujemy się naszym rówieśnikom, którzy choć niedługo na tym świecie żyli, to piękny wzór nam zostawili.
Wczoraj poznaliśmy niesamowitą rzymską dziewczynkę Antoniettę Meo (1930 - 1937), do której czule mówiono Nennolina.
Ta niespełna siedmioletnia dziewczynka, pretenduje do zostania najmłodszą błogosławioną niemęczennicą kościoła katolickiego.
W swym bardzo krótkim życiu Nennolina wykazała wyjątkową wiarę, nadzieję i miłość oraz inne cnoty chrześcijańskie. Jej życie, tak proste i zarazem tak znaczące, pokazuje, że świętość osiągalna jest w każdym wieku.
Była wesołym, energicznym dzieckiem. Jak wielu jej rówieśników czasem niegrzecznym, ale potrafiącym przeprosić i wynagrodzić za złe zachowanie.
Kiedy miała 6 lat, bawiąc się w ogrodzie potknęła się o kamień. Rozbiła kolano, ale nie było to zwykłe stłuczenie. Lekarze rozpoznali zaawansowany nowotwór: kostniakomięsak, który doprowadził najpierw do amputowania jej lewej nóżki, a później do śmierci.
Nennolina w chorobie i cierpieniu zachowywała pogodę ducha. Nawet potrafiła cieszyć się, że swoje cierpienie może ofiarować Jezusowi. Nigdy nie skarżyła się, że jej ciężko, albo że ją coś boli. Zaczęła pisać listy: do taty, swojej siostry Margherity, do Boga Ojca, Jezusa, Matki Bożej, Trójcy Świętej, do Anioła Stróża i do Ducha Świętego. Listy wkładała do szafki, na której stała figurka Dzieciątka Jezus.
Obecnie badany jest przypadek uzdrowienia za jej wstawiennictwem z marskości wątroby kobiety z Indiany...
A po roratach pyszne wspólne śniadanko przygotowane przez nasze panie z kuchni, za które bardzo dziękujemy!